Czy chodziliście kiedyś do przedszkola? Ja miałam to szczęście… i mam z tegoż właśnie przedszkola jedno najmocniejsze wspomnienie… a mianowicie kaszka manna z sokiem na śniadanie.
Nie zapomnę jej. Tego wielkiego twardego, gumowatego kleksa bardzo zimnej kaszki, dookoła oblanej czerwonym sokiem (przypuszczam, że były to soki różne w smaku, czego dobrze nie pamiętam), który nie pomagał… Nie mogłam tego jeść. Każda wymówka była lepsza byleby tylko nie być zmuszonym by przełknąć to czegoś… Glut stawał w gardle… i nie mogłam. Do tego stopnia, ze nie jadałam potem nigdy w domu żadnej mlecznej zupy na śniadania…
Ta niechęć przeszła mi dopiero w życiu dorosłym. Niedawno, kaszkę na różne sposoby zaczęłam jadać, gdy pojawiły się gotowe deserki “Manna z…” i zasmakowały mi . Niedawno też, dzięki temu, że bloguje poznałam kilka fajnych dziewczyn, które jedzą zdrowe śniadania i ich pomysły mnie zainspirowały. Magda (z Breakfast’s time- TU) i Whiness (z Relish it every single day- TU)- dziękuję Wam:)
Deser, który zaserwowałam w domu wczoraj był odzwierciedleniem tego co lubię najbardziej (jabłek, cynamonu i cytryny) wykorzystanych jako dodatek do manny. Było pysznie:)
Składniki (dla 3 osób):
– 1/2 litra mleka
– 4 czubate łyżki kaszy manny
– 1 cytryna
– 1 jabłko
– 3 saszetki stevii (3 g lub 6 łyżeczek cukru)
– 1 cukier wanilinowy (lub 1 łyżeczka ekstraktu waniliowego)
– 1 łyżeczka cynamonu
Wykonanie:
W małym garnku doprowadzamy mleko do wrzenia i wsypujemy do niego 2 saszetki stevii (lub 4 łyżeczki cukru) oraz kaszę mannę. Po chwili dodajemy cukier wanilinowy (lub ekstrakt) i otartą na drobnych oczkach skórkę z cytryny. Mieszamy około 3 minut do momentu gdy kaszka zgęstnieje i wlewamy ją do 3 naczyń do serwowania aby lekko przestygła.
Na małą patelnię wrzucamy obrane i pokrojone w kostkę 1,5 x 1,5 cm jabłko. Dodajemy 1 saszetkę stevii (lub 2 łyżeczki cukru), sok z cytryny i cynamon i smażymy do momentu gdy jabłka staja się miękkie ale jeszcze nie rozpadają (około 3 minut). Tak przygotowaną “polewę” wykładamy na wierzchu kaszki w każdym z naczyń i posypujemy kilkoma wiórkami cytryny startymi na większych oczkach.
Wrażenia z jedzenia takiej cytrynowej manny są wspaniałe. Skórka, którą bardzo wyczuwa się podczas jedzenia nadaje kaszce bardzo rześki smak i napawa optymizmem… i generalnie człowiek czuje się pozytywnie, że wreszcie zrobił sam coś co inni jedzą ze sklepu zaprawione konserwantami;)
uwielbiam wszelkie wariacje na temat manny! Twoja jest wyjątkowo pyszna – ta jabłkowo-cynamonowa kołderka brzmi po prostu obłędnie!
bardzo mi milo, ze mogłam Cie zainspirować do takich pyszności! 🙂
Jak mi miło! 🙂 Twój blog jest świetny i aż się zdziwiłam, że mogłam Cię zainspirować swoimi skromnymi przepisami. 😉 A teraz… Cóż, mam wielką ochotę na cytrynową manną. Cytrynową, zimną, słodką.
to ja jedną porcję porywam
Niestety nie chodziłam do przedszkola..:(
Czarująca manna:)
@Magda, @Whiness… podglądam Was codziennie, jesteście dla mnie niedoścignionym wzorem w przygotowywaniu pysznych i zdrowych śniadań (ja placuszki, naleśniczki i gofry jadam na obiady:)
@dusiowa… dziękuję, że zajrzysz do mnie czasem, jest mi bardzo miło:)
@Małgorzata… dziękuję za komplemencik:)
Ja nie chodziłam do przedszkola, a jak już poszłam do szkoły, to nigdy nie jadłam na stołówce, więc nie mam żadnych koszmarnych jedzeniowych wspomnień. Kaszę lubiłam zawsze, ale takiej nigdy nie jadłam – wygląda bajecznie 🙂