Są takie dni, gdy mam do odwiedzenia urzędy państwowe a wiadomo, że tam czasem człowiek musi się naczekać… delikatnie mówiąc. Miałam taki dzień wczoraj a dziś rano jeszcze raz wizytę w tym samym miejscu bo Pani urzędniczka się pomyliła, a że nie było wczoraj tej odpowiedniej, która musi poprawić własną notkę, musiałam pojawić się tam dziś, dzięki Bogu już bez kolejki … ale zawsze.
W ferworze spraw jakoś ciężko było mi myśleć o blogu… stałam w sklepie (na półkach co dusza zapragnie;), zastanawiając się co kupić i w głowie miałam pustkę… coś strasznego. Brałam jakieś produkty, potem je odkładałam, bo jednak nie to, albo nie to dzisiaj… ech… szaleństwo. Do momentu rozpoczęcia działań kuchennych nie wiedziałam co zrobię… W końcu mnie olśniło… Coś prostego, szybkiego, najlepszego na taki zaganiany dzień… Sałatka brokułowa!:)
Składniki (dla 3 osób):
– 1 „róża” brokuła
– 1/2 opakowania sera typu bałkańskiego (około 125 g)
– 1/2 małego opakowania jogurtu naturalnego (około 100 ml)
– 2 ząbki czosnku
– 3 garści pestek z dyni
– sól, pieprz do smaku
Wykonanie:
Brokuł rozdrabniamy na mniejsze kawałki i gotujemy we wrzątku 5 minut, odławiamy;) Do jogurtu naturalnego wyciskamy czosnek dodajemy szczyptę soli i 2 szczypty pieprzu. Pestki dyni prażymy na suchej patelni. Brokuły mieszamy w misce z rozdrobnionym (w rękach) na mniejsze kawałki serem bałkańskim, polewamy doprawionym jogurtem i posypujemy pestkami z dyni. (Uwielbiam!:)
PS. Pierwszy raz sałatkę brokułowa przedstawiła mi kilka lat temu moja Siostra, potem spotykałam ja na różnych imprezach… Zazwyczaj jednak z fetą i pestkami słonecznika. Dziś wiem, że można poszaleć a rodzaje serów czy pestek dobierać do stanu posiadania czy upodobań. Czyż kucharzenie nie jest wspaniałe?:)
po takiej pysznej sałatce humor na pewno się poprawia!
Poprawia:) Umysł się otwiera i już wiem jaki jutro zrobię deser:))
bardzo dziekuje za trzymanie kciukow! 🙂 czekam na decyzje dziekana, od ktorej zalezy moje studiowanie na dwoch kierunkach..jutro podobno mam dostac juz odpowiedz.
a co bedzie na deser, pochwal sie Ewo, pochwal!:)
a co do serka – to brzmi tak pysznie…! musze sprobowac!:)
Na obiad Spaghetti Carbonara (miało byc dziś ale Mąż zjadł cały boczek na śniadanie;) a na deser mam ochotę na crumble śliwkowe, straszną ochotę:))PS. Co do serka… wiesz, do tej pory jak przychodzę do Mamy zawsze ma w lodówce dla mnie jeden serek kupiony… ach! home sweet home:)) PS1. To trzymam kciuki za decyzje Dziekana na tak:)
oo, w takim razie zapowiada się pyszny dzień jutro!:) uwielbiam spaghetti, a carbonara to jedna z opcji, którą najczęściej wybieram!
a śliwkowe crumble.. wspaniały, jesienny deser!
ajaj, zazdroszczę! 😀
jeszcze raz (nie) dziękuję! :))
Proste, szybkie, a jakie pyszne!
Lubię to 🙂
Super 🙂 Wykorzystam…ta dynia to dobry pomysł :))